poniedziałek, 29 grudnia 2008

Kończymy

Pierwszy post nosił tytuł "zaczynamy" - teraz przyszedł czas na "kończymy".

Czy ktoś tutaj jeszcze zagląda... ;) hihihi - nawet ja już przestałam. Wszystko kiedyś przeminie i tak też i czas tego bloga. Cieszę się, że tyle osób było z nami w Togo przez te trzy miesiące!!! Tęsknota moja była ogromna, ale każdego dnia czuło się Wasze wsparcie - i za to WIELKIE DZIĘKI!!! :)

Dwa tygodnie już jesteśmy w Polsce... czuję się, jakbym nigdzie nie wyjeżdżała;) i słowa tej piosenki ujmują mnie ciągle, i wypełniły się :)

Gdy los cię rzuci gdzieś w daleki świat,
Gdy poznasz życia smak,
Zatęsknisz do rodzinnych stron
I wrócisz tu, wrócisz, gdzie twój dom.

Powrócisz tu, gdzie nadwiślański brzeg,
Powrócisz tu zza siedmiu gór i rzek,
Powrócisz tu, gdzie płonie słońcem wrzos i głóg,
Gdzie cienie brzóz, piach mazowieckich dróg.

Powrócisz tu, gdzie wierzby pośród pól...


Pozdrawiam wszystkich (w imieniu Fabiana także :) ) i życzę, aby ten nowy czas, nowy rok był równie wspaniały - albo i lepszy niż poprzedni!



karolina

wtorek, 16 grudnia 2008

...a to Polska właśnie

Nie, ten blog jeszcze nie umarł ;) trzeba było czasu ... czasu, żeby nacieszyć się rodziną, przyjaciółmi, domem - chociaż jeszcze nie do końca zaspokoiłam swoją tęsknotę. Potrzeba było czasu, żeby uporządkować w głowie wiele spraw...

W piątek, dokładnie w południe samolot dotknął płyty lotniska Okęcie i dopiero odetchnęłam z ulgą, że już jesteśmy - lot Paryż - Warszawa kosztował mnie sporo nerwów;) Fabian i Kinga byli spokojni. Na lotnisku nasi najbliżsi, na lotnisku zimno, hihihihi:) różnica temperatur ogromna, ale szoku nie było mimo wszystko.

Od razu po powrocie zaczęliśmy dalsze działania projektu - bo to, że wróciliśmy nie oznacza, że to koniec... I oto:

16.12.2008r. (dzisiaj) o godzinie 15 na Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, ul. Szczęśliwicka 40,
aula A gmach C


spotykamy się na Inicjatywie Edukacyjnej dotyczącej naszego wyjazdu. W planach przewidziana jest prezentacja z realizacji projektu, spotkanie ze studentem z Ghany, rozmowy oraz wystawa zdjęć naszego autorstwa ;)

Nie muszę Wam pisać chyba, że obecność niemal obowiązkowa;)

czwartek, 11 grudnia 2008

"Pożegnanie z Afryką"

Togo po raz ostatni… walizki oddane, z biletami w ręku żegnamy te trzy miesiące. Przed nami teraz tylko lot (brrr!)

Trochę żal... smutno było opuścić nasze Tchebebe, żegnać się z ludźmi, którzy przyjęli nas tak wspaniale, żegnać się może już na zawsze. Bo czy kiedyś jeszcze nasze drogi zaprowadzą nas do siebie? Raczej nie... koniec naszej misji tutaj, trzeba rozpocząć teraz nową - w Polsce! Trzeba Wam przekazać to, czego nauczyliśmy się przez ten czas!

Afryka żegna nas tak, jak nas powitała 11 września – słońcem, wiatrem od oceanu, upałem, zachodem słońca.


A już jutro będziemy z Wami:) już jutro poczujemy, że to grudzień, że święta… I’ll be home for Christmas … wspaniale :) :) :) :) :)

Do zobaczenia!

wtorek, 9 grudnia 2008

Misja

Kochani, dzielni byliście przez te 3 miesiące, zaglądając na tego bloga, pisząc smsy, puszczając sygnały, pytając co u nas:) za dwa dni o tej porze będziemy już zmierzać na lotnisko, a za trzy dni to już będziemy z Wami w zimnej, ale naszej Ojczyźnie!!! :)

Basia pytała nas kiedyś ze swojego kalendarza „czego dzielne Bronki nauczyły się przez ten czas?” … mogę pisać tylko w naszym imieniu... co dzieje się w nas. Minął kolejny miesiąc – ostatni miesiąc naszego pobytu w Togo. Czego nas nauczyły te trzy miesiące… ? Nauczyły nas dzielić się każdą wspólną chwilą przebywania ze sobą 24h/dobę; nauczyły nas pokory i dystansu do samego siebie i świata; nauczyły nas jak mamy wymagać od siebie, chociaż by inni od nas nie wymagali.


Trzy miesiące – tak niewiele, a jednak już „coś”. I to „coś” nauczyło nas (w praktyce – nie w teorii), że wszyscy jesteśmy tacy sami! Żyjemy na tej samej ziemi, pod tym samym niebem; to samo słońce ogrzewa nam twarze w południe i ten sam księżyc oświetla nam drogę nocą … mamy tak samo trzymają swoje dzieci za rękę i tak samo mają dla nich niewiele czasu… tak samo ludzie pracują, żyją, oddychają, rodzą się i umierają – tak samo, jak u nas – w niczym nie są od nas gorsi ani lepsi. Może żyją wolniej niż my, nie pędzą tak za światem …


Kiedy wrócimy do domu każdy będzie chciał usłyszeć, jak było, jak wygląda ta część Afryki, którą poznaliśmy. I tak sobie myślę: co ja Wam powiem? Będziecie czekali na historie kolorowe i pełne ciekawostek, jak u Cejrowskiego – a ja mogę Wam dać zwyczajne życie ludzi takich, jak my.


Po pierwszych dniach spędzonych tutaj mówiliśmy z Fabianem, że nie czujemy się, jak w Afryce … ale to nie dlatego, że korzystamy z Internetu, mamy pokój z łazienką, codziennie mięso na obiad i Fantę w lodówce … ! To dlatego, że mieliśmy błędne wyobrażenie o tym miejscu. Chyba mogę tak napisać, że my – ludzie z północy - myślimy o tym miejscu na południu globu, jak o innym świecie. Tymczasem jest to ciągle ta sama planeta!
Poznaliśmy zaledwie maleńką cząstkę tego kontynentu. Zapewne są gdzieś miejsca o których nie śniło się nawet największym podróżnikom, miejsca kolorowe, zaskakujące, dziwne …

Odbiegłam trochę od tematu … strasznie ciężko jest przekazać Wam za pomocą Internetu to, co się czuje!

A więc: czas spędzony tutaj nauczył nas jak bardzo wszyscy jesteśmy do siebie podobni. Bo kiedy idziemy ulicą i mijamy dziesiątki ludzi, patrzymy na nich i nie widzimy różnicy… kiedy idziemy gdzieś z chłopakami czy z dziećmi, rozmawiamy i śmiejemy się – nie widzimy różnicy… dopiero jak spojrzymy na swoje ręce to widać, że są białe, dopiero wtedy przypomina nam się, że jesteśmy z innej części jednego świata.

Ale to co mnie wewnętrznie cieszy, co sprawia mi ogromną radość to ten moment, w którym patrząc na stojącego obok człowieka nie widzę Czarnego, biednego, uśmiechniętego czy smutnego – widzę swoje odbicie w nim.

środa, 3 grudnia 2008

Małe podsumowanie ostatnich miesięcy

Dodaję (06.12.08) na początku, żebyście (kto chętny) zwrócili jeszcze raz uwagę - zapomniałam o czymś ważnym - to nasze KINO :) tekst dopisałam w 3 punkcie.

…dużo osób pyta, czemu tak długo na blogu nie pojawiło się nic nowego? Poza tymi osobami, które jakoś z mojego pisania nie są zadowolone ;) hehehehe – no ale nic! ... staram się pisać jak najwięcej – dzięki czemu wiecie co się w naszym Tchebebe dzieje!

A ostatnio już dzieje się mniej:) dlaczego? Przeczytajcie!

1) Biblioteka gotowa – wszystko jest już na swoim miejscu, książki, regały; katalog wydrukowany, karty zaprojektowane, mapy powieszone :) w sobotę mieliśmy uroczyste otwarcie i teraz już można bez przeszkód korzystać z zasobów. A jest z czego: jak już pisałam mamy tutaj ponad 4000 książek: powieści, książki religijne i o tematyce afrykańskiej, bajki dla najmłodszych, słowniki i różnego rodzaju atlasy, encyklopedie. Ponadto kilkadziesiąt tytułów czasopism (dla dzieci, młodzieży i dorosłych; gazety naukowe, religijne, przyrodnicze i plotkarskie … i wiele, wiele innych) i kilkaset podręczników szkolnych do wszystkich klas! Do tego należy dodać mapy, globusy i różnego rodzaju gry edukacyjne, papier, kredki, bibułki, taśmy, nożyczki i inne :)



2) W minioną niedzielę miało też miejsce ostatnie już „wyjazdowe” zachęcanie ludzi z okolicznych wiosek do korzystania z biblioteki. W sumie Kinga razem z o. Janem odwiedziła niemal 10 (muszę ją jeszcze dopytać …bo ja nie jestem pewna) wiosek, w których mieszkańcy usłyszeli o tym, co się tutaj – w Tchebebe dzieje!

3) Wyświetliliśmy 12 filmów!!! Na jeden przychodziło zazwyczaj około 100 - 150 osób, ale były dni, kiedy było prawie 300... filmy były bardzo różne: przygodowe, edukacyjne, animowane dla dzieci i nawet kilka z szybką akcją - dla młodzieży; były filmy religijne i takie, które poruszały problematykę afrykańską...

4) Poznaliśmy mnóstwo wspaniałych ludzi … trochę żal będzie ich teraz zostawić. Mnóstwo cudownych i niesfornych dzieciaków, które każdego niemal dnia towarzyszyły nam w pracy i w zabawie!!! :) Teraz każdego dnia będziemy się zastanawiali, co u nich słychać, czy są zdrowi, jak żyją...? Mam nadzieję, że Kinga, która wróci do Togo w styczniu, czasem "doniesie" nam co dzieje się w Tchebebe :)

Wydarzyło się ponadto wiele! Poznaliśmy kulturę, o której wcześniej nie wiedzieliśmy niemal nic, zobaczyliśmy miejsca do których nie trafilibyśmy zapewne przy innej okazji... tak nam minęły te trzy miesiące:) - w skrócie ;)

P.S.
Tak na zakończenie tego posta pozwolę sobie wtrącić trochę prywatnych spraw ;)
Dzidasku - przesyłamy Ci gorrrące uściski i najszczersze życzenia z okazji ćwierćwiecza!!! HIHIHI!!! Ucałujemy Cię za 9 dni;)

środa, 26 listopada 2008

Czas zleciał! ;) hihihihi

Hmmm… no to niewiele czasu nam zostało tutaj w Togo … 15 dni tylko. Biblioteka skończona :) wszystkie książki stoją na półkach, stoły przetarte, podłoga zamieciona ;)


jeszcze tylko wydrukować karty i zawiesić mapy!

Zeszło się nam trochę, a jak pisałam ostatnio – nikt nie przypuszczał, że to będzie TYLE … skatalogowaliśmy ponad 4000 książek :) a to przecież nie wszystko! to chyba dobry wynik, co? Hihihihi :) Ale co i jak dokładnie to Wam jeszcze napiszę, jak już będziemy wyjeżdżać ;)

Tymczasem życie w Tchébébé płynie jak co dzień … w sobotę mieliśmy kolejny koncert chóru Staśka – z okazji niedzielnego święta i rocznicy powstania tego chóru :) a w niedzielę procesja jak na Boże Ciało – chociaż to było Chrystusa Króla … ze względu na porę deszczową w maju i czerwcu, tutaj procesje z Bożego Ciała przeniesiono na to święto – gorrrąco było niemożliwie! Cztery ołtarze w 2 godziny (10 – 12), w kurzu i palącym słońcu … zobaczcie sami :)


ojciec Jan dzielnie kroczył do przodu ...



...Kinga też!



Jeden z czterech ołtarzy otoczony kurzem



piątek, 21 listopada 2008

Basia mówi : "Zróbcie zdjęcie ... "

... Niebo w Tchebebe ...


... Drzewo i woda życia ...



... Małe stópki i rączki ...



... Szczęśliwe oczy ... ;)
P.S.
Baśka, czy to jest wyjątkowe? - mój pierwszy post ;)

Pozdrowienia dla wszystkich!!!

wtorek, 18 listopada 2008

Co robiliśmy w miniony weekend?

Wróciliśmy z podróży i rzuciliśmy się w wir pracy! Sobota co prawda była jeszcze trochę luźniejsza, ale od wczoraj dzielnie walczymy z książkami i półkami w bibliotece :) pamiętam, jak na początku, we wrześniu wydawało się, że nie będziemy mieli dużo pracy … a teraz już minęła połowa listopada, a ciągle nie możemy skończyć katalogowania … chociaż uczciwie pracujemy, nie lenimy się, nie opalamy ;) ale już widać światełko w tunelu – jeśli nic się nie wydarzy to do końca tego tygodnia wszystkie książki będą pięknie stały na swoich miejscach, okna będą umyte i podłoga zamieciona! Czekamy jeszcze na jeden regał – półkę na czasopisma i na dwa stoliki, które od 1,5 miesiąca jakoś nie mogą do nas dojść … ;)

W sobotę i niedzielę baaardzo miło spędziliśmy czas. Wypadało akurat święto w parafii – św. Alberta. Z tej okazji w sobotę miał odbyć się koncert chórów parafialnych (są trzy chóry).



Niestety wystąpił tylko jeden … a szkoda, bo drugi chór, który czekał na swoje wejście był bardzo kolorowy:) młodzież śpiewa bardzo ładnie, ale tworzy taki trochę zespół nowoczesny z przewagą francuskich pieśni; drugi chór jest bardziej „miejscowy” – nie wiem czy to określenie tu pasuje ;) wszyscy są przecież miejscowi! W każdym razie wystąpił tylko jeden chór, któremu przewodniczy Stanislas i Oskar :) później, jak w każdą sobotę było kino! Projekcje filmów zawsze cieszą się ogromnym zainteresowaniem, ale tym razem liczba widzów była większa niż zawsze - było ok. 300 osób! Może więcej …

W niedzielę odpust! Msza baaardzo uroczysta trwała 3 godziny … potem były tańce i śpiewy przed kościołem :) a na koniec zostaliśmy zaproszeni na wspaniały i pyszny obiad!





Popołudniu, już mniej oficjalnie spotkaliśmy się w młodszym gronie ;) chłopaki grali w piłkę – tak się umówiliśmy w zeszłym tygodniu. Co prawda drużyny nie miały po 11 graczy, ale i tak mecz był bardzo udany!





Wynik? Chyba 3:1 (tak naprawdę nie miało to większego znaczenia) dla ekipy Stanisława, w której był też Fabian i Jacques. Hihihihi, uśmiałam się niesamowicie, bo podczas gdy chłopaki byli niezmordowani w bieganiu za piłką, Fabian i Jacques po prostu języki mieli do kostek i wymieniali się co chwila na bramce, żeby odpocząć ;) hihihihi To się nazywa mieć kondycję!


Całuski i do następnego napisania! :*

piątek, 14 listopada 2008

Saoude - kolejny raz :)

Kolejny raz odwiedziliśmy malownicze Saoude! Po 1,5 miesiąca krajobraz trochę się zmienił ... trawy zaczęły wysychać, przejrzystośc powietrza jest duużo gorsza dlatego też zdjęcia są trochę jakby zamglone ;)

W podróż na północ wyruszyliśmy 11 listopada ... święto i my także świętowaliśmy ...



w Karze zjedliśmy obiadek :) i mieliśmy internetu pod dostatkiem! ;) taka knajpka!

Potem był odpoczynek świąteczny na basenie ...







Później wyruszyliśmy dalej :) do celu podróży...
W aptece w Saoude czekała na nas Beata ...





Następnego dnia trochę pozwiedzaliśmy :) były zwierzaki w rezerwacie (szkoda, że te trawy jeszcze takie wysokie ... mało było widac)


Małpka :) cudowna!







Uciekające stado!!!


Zółwik ;) hihihihihi - ciężki!


A na Baobabach ... taaaaaakie ule!!!


Potem pojechaliśmy do Taberny ... miejsce gdzie ludzie żyją w "piętrowych domach" - niesamowite i magiczne zarazem :) jest ich teraz bardzo mało, ale wrażenie robi ogromne!







Mieliśmy też okazję wejśc do brzucha Baobabu ... w takich drzewach mieszkał kiedyś ten lud budowniczych, zanim wybudowali swoje domy.






To był nasz ostatni pobyt w Saoude w tym roku ... ;) może uda nam sie kiedyś jeszcze odwiedzic te okolice, może Was tam zabierzemy :)

poniedziałek, 10 listopada 2008

Fotoreportaż ;)

.
Mało tekstu – dużo zdjęć! To jest to, co niektórzy bardzo lubią, hihihihi :) Dwa fotoreportaże specjalnie dla wzrokowców!

Wczoraj Pierre (jeden z chłopaków, którzy często nam w czymś pomagają – on akurat świetnie asystuje Fabianowi przy organizowaniu „kina”) zabrał nas na mecz piłki nożnej!!! To druga liga, ale kto wie – może któryś z graczy trafi kiedyś do jakiegoś znanego nam klubu? To się zdarza! 3mamy kciuki :)

A więc mecz: „Adbajo Club” z Tchébébé kontra Kazabua … oczywiście Tchébébé wygrało 2:1 :) jupi!






Jednym z sędziów był nie kto inny, jak nasz znajomy fotograf:)



Niedługo chłopaków czeka mecz w Soutoubua … chyba z nimi pojedziemy i będziemy im kibicować! ;)


*****************
A teraz trochę zdjęci z innej okoliczności! Dużo dzieci przyszło ostatnio na świat w Tchébébé :) razem z mamą Mirandy – Abire – odwiedziliśmy niedawno kilka razy miejscowy szpital/przychodnię, gdzie spotkaliśmy szczęśliwe mamy z pociechami! A w piątek jednemu katechiście też urodziło się dziecko :)





... więc w sobotę odwieźliśmy całą rodzinkę do ich wioski… oto zdjęcia z podróży „na pace”…














To by było na tyle ;) jutro czeka nas druga częśc szkolenia kulturowego - czyli podróż na północ do Saoude ... :) do końca tygodnia jesteśmy bez internetu!

Całujemy Was gorrrąco!