wtorek, 9 grudnia 2008

Misja

Kochani, dzielni byliście przez te 3 miesiące, zaglądając na tego bloga, pisząc smsy, puszczając sygnały, pytając co u nas:) za dwa dni o tej porze będziemy już zmierzać na lotnisko, a za trzy dni to już będziemy z Wami w zimnej, ale naszej Ojczyźnie!!! :)

Basia pytała nas kiedyś ze swojego kalendarza „czego dzielne Bronki nauczyły się przez ten czas?” … mogę pisać tylko w naszym imieniu... co dzieje się w nas. Minął kolejny miesiąc – ostatni miesiąc naszego pobytu w Togo. Czego nas nauczyły te trzy miesiące… ? Nauczyły nas dzielić się każdą wspólną chwilą przebywania ze sobą 24h/dobę; nauczyły nas pokory i dystansu do samego siebie i świata; nauczyły nas jak mamy wymagać od siebie, chociaż by inni od nas nie wymagali.


Trzy miesiące – tak niewiele, a jednak już „coś”. I to „coś” nauczyło nas (w praktyce – nie w teorii), że wszyscy jesteśmy tacy sami! Żyjemy na tej samej ziemi, pod tym samym niebem; to samo słońce ogrzewa nam twarze w południe i ten sam księżyc oświetla nam drogę nocą … mamy tak samo trzymają swoje dzieci za rękę i tak samo mają dla nich niewiele czasu… tak samo ludzie pracują, żyją, oddychają, rodzą się i umierają – tak samo, jak u nas – w niczym nie są od nas gorsi ani lepsi. Może żyją wolniej niż my, nie pędzą tak za światem …


Kiedy wrócimy do domu każdy będzie chciał usłyszeć, jak było, jak wygląda ta część Afryki, którą poznaliśmy. I tak sobie myślę: co ja Wam powiem? Będziecie czekali na historie kolorowe i pełne ciekawostek, jak u Cejrowskiego – a ja mogę Wam dać zwyczajne życie ludzi takich, jak my.


Po pierwszych dniach spędzonych tutaj mówiliśmy z Fabianem, że nie czujemy się, jak w Afryce … ale to nie dlatego, że korzystamy z Internetu, mamy pokój z łazienką, codziennie mięso na obiad i Fantę w lodówce … ! To dlatego, że mieliśmy błędne wyobrażenie o tym miejscu. Chyba mogę tak napisać, że my – ludzie z północy - myślimy o tym miejscu na południu globu, jak o innym świecie. Tymczasem jest to ciągle ta sama planeta!
Poznaliśmy zaledwie maleńką cząstkę tego kontynentu. Zapewne są gdzieś miejsca o których nie śniło się nawet największym podróżnikom, miejsca kolorowe, zaskakujące, dziwne …

Odbiegłam trochę od tematu … strasznie ciężko jest przekazać Wam za pomocą Internetu to, co się czuje!

A więc: czas spędzony tutaj nauczył nas jak bardzo wszyscy jesteśmy do siebie podobni. Bo kiedy idziemy ulicą i mijamy dziesiątki ludzi, patrzymy na nich i nie widzimy różnicy… kiedy idziemy gdzieś z chłopakami czy z dziećmi, rozmawiamy i śmiejemy się – nie widzimy różnicy… dopiero jak spojrzymy na swoje ręce to widać, że są białe, dopiero wtedy przypomina nam się, że jesteśmy z innej części jednego świata.

Ale to co mnie wewnętrznie cieszy, co sprawia mi ogromną radość to ten moment, w którym patrząc na stojącego obok człowieka nie widzę Czarnego, biednego, uśmiechniętego czy smutnego – widzę swoje odbicie w nim.

7 komentarzy:

hubert pisze...

"pod jednym dachem", ale na różnych poziomach... ciekaw jestem, co zyskujemy a może tracimy???

Basinek pisze...

Myślę, że do końca życia będziecie wspominać ten czas... i będziecie zadowoleni z tego, że mimo iż prawie wszystko wokół mówiło: "nie jedźcie tam", to jednak mieliście odwagę, aby pojechać... "Bo nie ma większej miłości niż ta, gdy ktoś życie oddaje..." :)... już się nie mogę doczekać mszy na Józefowie, kiedy zaśpiewamy w podziękowaniu za ten Wasz szczególny czas:) :) :) ;) hihihihihihihi

olasum pisze...

Dziękuję za powrót do miejsc tak bliskich memu sercu...
Pozdrowienia i Uściski dla całego Tchebebe i Saoude
Ola

Violka i Mań pisze...

hej hej jak się to czyta to łezka kręci się w oku chociaż to co napisałaś przynajmniej dla mnie jest oczywiste, Hubert zadał pytanie co zyskujemy a może tracimy? Odpowiedź dla każdego będzie inna. Jak pracowałam w holenderskiej firmie i odwiedziłam ich siedzibę w Holandii, kolega z Węgier, który tam pracował powiedział mi, że nie może wytrzymać bo w Holandii taki spokój i harmonia, on był singlowy, ja mu na to odpowiedziałam, że z mojego punktu widzenia, mam dom, dzieci rodzinę do życia mi potrzebna stabilność i harmonia, byłam zachwycona tym co tam zobaczyłam. Dlatego punkt widzenia zależy od tego czego pragniemy w życiu. Ja uważam, że ani nie tracimy ani nie zyskujemy - żyjemy inaczej w innym otoczeniu w innym środowisku, a marzenia wszyscy czy tu czy tam mamy takie same zdrowie i szczęście (a szczęście dla jednych to uśmiech dziecka, dla innego Ferrari - chociaż szkoda mi tych dla których szczęście to "Ferrari") do zobaczenia w domu, wracajcie szczęśliwie czekamy tu na was całuję was mocno moja malutka siostrzyczko

gonia pisze...

hello!!
ja jestem tylko ciekawa, czy złapaliście "bakcyla" i kiedy zaplanujecie kolejną wyprawę :)
a na razie, życzę wam bezpiecznej podróży do polskiej ziemi! :) czekamy na Was wszyscy! buziaki i spokojnego lotu!

Zajączek pisze...

...bo czekamy... :)

Chmielak pisze...

Piękne słowa, aż łza się kręci w oku... A ja czekam w takim razie na Was i na mszę w Józefowie! Trzymajcie sie cieplutko bo w Polsce zimno;)