poniedziałek, 20 października 2008

Paczka z domu:)

A więc paczka z Polski:) hhihihihi – wszystko za sprawą Beaty, która w czwartek przyleciała z urlopu. Beata prowadzi punkt apteczny w malowniczym Saoude i spędzała teraz krótkie wakacje w Polsce. Dzięki temu dostałam moje spodnie, które zapomniałam zabrac ze sobą 11 września;)hihihihihi

Mama zadbała też o nasze zdrówko i zapakowała leki na żołądek o które prosiłam - bo czasem przyda się coś na osłonę;) tata z kolei do spółki z Hubertem zadbali o naszych podopiecznych i dali nam kilka płyt z bajkami :):):) dzieciaki oglądały już w sobotę Reksia! Hihihihihi!
Ola Czapnik (pozdrawiamy i dziękujemy!) zadbała o nasze brzuszki i przesłała nam po batonie:) hihihihi, zjedliśmy w niedzielę z Fabianem jednego na spółkę – trzeba oszczędzać;)

W bibliotece też dzieje się ciągle – w sobotę rano panowie złożyli piękny, duży regał! Trzeba go będzie teraz polakierować i już można układać na nim książki, zwłaszcza że trochę ich przybyło po tym jak opróżniliśmy kilka kartonów…


Piątek i sobota to były dni gościnne:) jak już wspomniałam była Beata z o. Łukaszem, przyjechał też nasz nowy wikary – Joseph. Mieliśmy trochę czasu na rozrywkę – bule;)


… i był też czas na wspaniałą modlitwę – Msza Św. w całości po polsku, ze śpiewem i gitarą:) nawet Jacques się śmiał, że wróciliśmy na chwilę do Polski;) hihihihi

W niedzielę byliśmy już w kościele, towarzyszyła nam Miranda, którą mama pięknie ubrała w sukieneczkę, którą jej podarowaliśmy:) potem caaaałe przedpołudnie, kiedy wszyscy pojechali na msze na wioski, ja i Fabian bawiliśmy się z dzieciakami:) chociaż trochę nas wymęczyły to było cudnie.

Tak to u nas. Jak widzicie wszystko toczy się swoim tempem. Biblioteka, dzieciaki... ciągle trapi mnie, że nie mamy zbyt wiele miejsca, żeby z nimi popracować – rysowanie, wycinanie, gry edukacyjne itp. no ale wszystko jest na najlepszej drodze i tak sobie myślę, że już za jakieś dwa tygodnie skończymy z porządkami.
Jak na razie nasza Cielalo dzielnie przychodzi i kiedy ja i Fabian „walczymy” z książkami, ona „walczy” z kredkami :) kochana mała osóbka!


Basia w swoim kalendarzu napisała na sobotę „dzisiaj wydarzyło się” :) no i się wydarzyło, że zadzwoniliśmy do domku i tak wspaniale pogadaliśmy sobie z Kasią i Hubertem:) a Julka policzyła nam pięknie do dziesięciu po angielsku i wie jaki są kolory :) Hubert przesłał nam zdjęcia i dzięki temu mamy trochę polskiej złotej jesieni …

… niestety tylko na pulpicie laptopa … jeśli ktoś jeszcze nie zaglądał w starsze komentarze, to niech to uczyni, a znajdzie coś pięknego! Takiego wiersza jeszcze nigdy nie czytałam, który by mnie tak mocno wzruszył … kto wie o co chodzi ten zrozumie :) nie da się ukryć, że tęsknimy okrutnie, to też żaden wstyd! Ale wiemy po co tu jesteśmy i to też daje nam radość.

Ach! A dzisiaj ile radości sprawiły nam odwiedziny Mirandy! Przyszła z mamą (a raczej mama z nią:) ) i przyniosły nam banany w prezencie:) baaaardzo to miłe z ich strony:):):) wspaniała jest mała Mimi!



Dziękujemy Wam, którzy tak cierpliwie czytacie tego bloga:) czasem piszę nieskładnie, wiem – hihihihih, ale taka już jestem i taką trzeba mnie kochać :) Pozdrawiamy Was gorrrąco! Papa

6 komentarzy:

Unknown pisze...

Kochani! Dopiero teraz dostaliśmy namiary na Waszego bloga, i od razu przeczytaliśmy wszystkie wpisy :) Jesteśmy pełni podziwu dla Waszej pracy i wielkiego serca! Pozdrawiamy Was gorrrąco, życzymy dużo siły i wytrwałości. Pozdrówcie i uściskajcie od nas wszystkie dzieciaki :)

ps: Karolina i Kinga nas nie znają, ale Fabian powinien ;)


Danusia, Andrzej, Gosia i Grześ Kalińscy :) z Józefowa ;)

fabian pisze...

Znam i Karolina też zna przynajmniej Gosie. Dziękujemy za pozdrowienia. Miło jak się je dostaje, jeszcze bardziej jak od sąsiadów. Dzieciaki uściskamy.
...Kurcze mój pierwszy wpis na blogu:)
To jak już pisze, to przy okazji pozdrawiam wszystkie swoje wielbicielki i wielbicieli. Postów nie będę pisał, bo nie chce popsuć tego pięknego poematu mojej żony. Ale jak będziecie pisać dużo komentarzy(co bardzo lubię)to czasem i ja wtrącę swój komentarz.
Pozdrawiam gorąco!

Faberkowa pisze...

Karolinko, pisz tak dalej i jak najwięcej. Miło się czyta takie piekne i nietypowe przygody. A tęsknić nie trzeba, tylko się cieszyć tym, co dał Wam przeżywać Bóg - jeszcze nie jedna polska jesień przed Wami.

Pozdrawiamy Was gorąco! U nas dziś 27 stopni!!!

Basinek pisze...

Bronuś, jesteś wielki!:)

Twoja (cicha) Wielbicielka!

p.s. Cicha - coby żona zazdrosna nie była;) hihi

Agnieszka ;) pisze...

Witajcie! Jestem pod wrażeniem tego co Karolina piszesz i jak pięknie piszesz. Często zaglądam na waszego blogga i już z niecierpliwością oczekuje na kolejne wzmianki o Waszym codziennym życiu, przygodach.
Serdecznie pozdrawiam w swoim imieniu i Pawła.:-) Buziaki:-*
A. i P. Trzonkowscy.

Anonimowy pisze...

Super, że są jeszcze osoby, które chcą pomagać innym, robiąc jednocześnie to na chwałę Boga;)Podziwiam Was i mam nadzieję, że w przyszłości też znajdę w sobie tyle sił co i Wy. Póki co jestem "za młoda" i działam jedynie na obszarach wiejskich prowadząc z dziećmi zbiórki harcerskie. Chociaż może to właśnie moja misja? Działać tu i dziś nie poszukując uznania? W każdym razie... Życzę duuuużo szczęścia, wytrwałości i wiary!