Jesteśmy w domu, tzn w Tchébébé. Wróciliśmy wczoraj wieczorem z pięknej, ale krótkiej podróży na północ kraju, w góry Kabije. Zatrzymaliśmy się na misji SMA w Saoudé, gdzie przyjął nas o. Łukasz Kobielus. Droga do Saoudé nie jest daleka, może 200km, ale w tutejszych realiach nigdy nie wiadomo ile czasu zajmie dojechanie na miejsce;) nam udało się dotrzeć bez przeszkód!
Z Tchébébé wyjechaliśmy we wtorek o 9 rano. Pierwszy odpoczynek był po 30 km u znajomego misjonarza z Polski – ks. Zygmunta. Potem droga prowadziła nas już na północ. Wzdłuż niej po prawej i lewej stronie stragany z owocami (caaałą misę grejpfrutów kupiliśmy za niecałe euro!), olejem, nieco dalej od drogi „zakłady” krawieckie i „salony” fryzjerskie, „warsztaty” motorowe i co kilka kilometrów mały, kolorowy meczecik muzułmański… tak jedzie się przez całe Togo, z południa aż na północ. Minęliśmy Sokode i powoli wjeżdżaliśmy w małe góry, a naszym oczom ukazywały się co raz to piękniejsze widoki:) gdzie się nie spojrzy tam piękne sawanny, soczysta (o tej porze roku) zieleń, a w oddali kolejne góry i pagórki.


Tak więc jedziemy dalej, przed siebie. Kolejnym punktem naszej podróży na północ ma być niewielka wioska w pobliżach Kary, gdzie inny polski misjonarz (inny ks. Zygmunt) kończy właśnie budować misję.


Wracamy do Kary. Zbliża się południe i jest gorąco, zamówiliśmy pyszny obiadek w knajpce, gdzie chyba główną atrakcją są dziesiątki nietoperzy oblegających drzewa…

Drugi kawałek raju spotkaliśmy jadąc w górę, do Saoudé. O tym napiszę Wam w następnym odcinku ;)

3 komentarze:
O mamuniu... dech zapiera jak się widzi takie widoki!!!... jakie to piękne rzeczy stworzył Bóg...
Czytając wasze Wrażenia wracam pamięcią do tych miejsc... Niepowtrzalnych, Wyjątkowych...Już nie mogę doczekać się "odcinka" z Saoude...Uściski Ola Sumińska
Karolina Twoje opowieści czyta się jak książkę Cejrowskiego....dla mnie BOMBA :-)
Prześlij komentarz